Kazimierz Marcinkiewicz

Europa potrzebuje wizji

Globalizacja
świata postępuje. Te same firmy, te same towary, ta sama masowa kultura,
dążenie do tej samej jakości życia. Świat od zawsze jest zdeterminowany
globalizacją, ale dziś ze względu na szybkość przekazu informacji i poruszania
się świat się skurczył i stał się prawie zupełnie jednym organizmem.
Globalizacja jest tak zdeterminowaną siłą życia społecznego jak w przyrodzie
grawitacja. Musimy nauczyć się z nią żyć i ją wykorzystywać.


 

 


 

Naszą
konkurencją są już nie tylko Stany Zjednoczone, czy Japonia. Mamy nowych
jeszcze silniejszych graczy. Dziś gospodarczymi potęgami stają się Chiny i
Indie, a jutro Brazylia. Ekonomistom trudno opisać fenomen gospodarczego, ale
przecież nie tylko gospodarczego, bo w podobnym stopniu kulturalnego i
społecznego, a więc cywilizacyjnego rozwoju. Opis i analizy utrudnia efekt
skali. Tak jak metody opisu ruchu samochodu, czy nawet samolotu nie pasują do
opisu ruchu rakiety, tak metody opisu procesów ekonomicznych na rynkach
50, 100 czy 200 milionowych nie pasują do opisu rynków miliardowych. Inna
produkcja i inny zakres inwestycji, inny rynek usług iinna konsumpcja.
Inne możliwości i innepotrzeby.


 

Jaka więc
powinna być Europa lat 20-tych i 30-tych XXI wieku? Pytanie proste – Europa
unią państw, w których żyją szczęśliwi, radośni, przedsiębiorczy i zaradni,
przyjaźni i otwarci, zasobni i coraz dłużej żyjący w zdrowiu, dobrze
wykształceni i wolni ludzie. Być może wzbudzi to zdziwienie, ale właśnie taka
jest nasza powinność – zmieniać, tworzyć, budować świat szczęśliwych ludzi. Nie
dla kogoś, tylko razem tworzyć warunki, by każdy, jak chce zdobył swoje
szczęście. Co zrobić, by w globalnym, pełnym wyzwań i niebezpieczeństw świecie
budować Europę szczęśliwych ludzi?


 

1.     Europa
musi stać się światowym graczem bezpieczeństwa.Tylko aktywna polityka
międzynarodowa, pokojowo reagująca na konflikty, a wcześniej ich przyczyny,
rozszerzająca przestrzenie wolności, współpracy i ograniczenia biedy może
przynieść gwarancje bezpieczeństwa na dziś i na jutro. Liderzy Europy przy
pomocy odpowiednich instrumentów organizacyjnych, takich jak prezydent Unii
Europejskiej oraz minister spraw zagranicznych muszą uaktywnić działalność w
skonfliktowanych lub grożących konfliktami rejonach świata. Dla osiągnięcia
tego celu niezbędne wydaje się odbudowanie partnerskiego sojuszu Unii
Europejskiej ze Stanami Zjednoczonymi. Partnerski sojusz polityczny, militarny
i gospodarczy, stworzenie zbalansowanego dipola da szansę roztropnej
dyplomacji.


 

2.     Europa
musi postawić na naukę i kulturę. „Mózgiem rozwoju”, gwarantującym i odpowiedni
kierunek zmian, i odpowiednie tempo jest właśnie nauka i kultura. Dobrze to
mówić tu w Portugalii, gdzie powstała „Strategia Lizbońska”. W nauce powiązanej
z gospodarką niezbędne jest bezwzględne i natychmiastowe wdrożenie, zupełnie
dziś martwej „Strategii Lizbońskiej”. Wzmocnienie najlepszych europejskich
uniwersytetów, uczynienie z nich ponownie centrów cywilizacyjnych zmian
człowieka i świata oraz radykalne zwiększenie nakładów na naukę może przywrócić
dynamikę rozwoju nowoczesnych technologii. Europejski Instytut Technologiczny
powinien być budowany wspólnie z europejskim biznesem. Powiem brutalnie: dopóki
„wspólnej polityki rolnej” nie zastąpi „wspólna polityka edukacji i
technologii”, z budżetem większym odbudżetu WPR, dopóty Europa nie ma co marzyć
o powrocie na pozycje lidera. A bez marzeń nie ma rozwoju.


 

3.     W
europejskiej gospodarce potrzebny jest świeży powiew: obniżenie kosztów pracy,
otwarcie ciągle jeszcze zamkniętych lub tylko częściowo domkniętych 
wszystkich pozostałych rynków oraz zdjęcie biurokratycznych obciążeń, w
większości nakładach przez kraje narodowe, ale czasami także obecnych w
dyrektywach, a jakże w dyrektywach z poprzedniego wieku. Wolność
gospodarcza, łatwość zakładania i  prowadzenia zwłaszcza małych i średnich
firm staje się podstawowym wyzwaniem. Podobnie jak otwarcie wewnątrz unii
wszystkich rynków. Co stałoby się z roamingiem, z cenami rozmów telefonicznych,
czy połączeń internetowych, gdyby każdy europejski gracz teleinformatyczny mógł
swobodnie działać we wszystkich krajach Unii. Unia staje się jednym organizmem,
musimy dbać o siebie wzajemnie, solidarnie. To się opłaca.


 

4.     Jeśli
chcemy być wolni i żyć w wolnym świecie, musimy uwolnić się od problemów
energetycznych. Znów podstawowym kierunkiem powinien być rozwój badań. Gdyby
połowę środków jakie przeznacza się na rozbudowę drogiej, ogromnej w swych
rozmiarach infrastruktury energetycznej, zwłaszcza gazowej i naftowej,
skierować na badania dotyczące nowych technologii pozyskiwania energii, na
przykład z węgla, pewnie mielibyśmy już w Europie problem gospodarczy, a
częściowo i polityczny rozwiązany. Wyobraźmy sobie świat, w którym
geografia zasobów energetycznych przestaje odgrywać pierwszorzędną role
gospodarczą, mówiąc żartobliwie, gaz przestałby prowadzić do szaleństwa. Ile
kłopotów świat miałby mniej. Wszyscy znamy kontrowersje gospodarcze i
polityczne, środowiskowe, a nawet militarne wokół „Gazociągu Bałtyckiego”
budowanego przez Gazprom. Jak wyglądałyby te kontrowersje, gdyby właścicielem
gazociągu była Unia Europejska lub kraje Unii? W energetyce zasada
solidarności: „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego” szybko przyniesie
pożądane efekty.


 

5.     Na
przestrzeni wieków Unia Europejska jawi się jako najlepszy projekt polityczny i
cywilizacyjny. Projekt efektowny i efektywny. Przede wszystkim dlatego, że
opiera się na wolności, solidarności i otwartości. Zasad tych zatracić nie
można. Niezbędne jest więc dalsze rozważne otwieranie naszej Unii na inne,
wolne i demokratyczne kraje. Trudno wyobrazić sobie by w niedalekiej przyszłości
wielki europejski kraj – Ukraina nie stał się członkiem naszej wspólnoty.
Dotyczy to także innych krajów: Turcji, a później kolejnych krajów Europy
Wschodniej. Wiem, że nam Polakom, solidarnie walczącym o wolność, rozbijającym
żelazną kurtynę łatwo to mówić. Może jednak warto tego posłuchać. Bo wolość
zmienia człowieka, zmienia kraj i świat. Wolność czyni Go bezpiecznym. 17 lat
temu otrzymaliśmy wolność i demokrację, cztery lata temu przystąpiliśmy do
„klubu narodów budujących szczęście”, zamknięcie drzwi tego „klubu”, doprowadzi
do zgaszenia światła w tunelu prowadzącym do wolności. Nie powinniśmy zrobić
tego nigdy.


 

Wyzwań jest
oczywiście więcej. Wymieniam skrótowo tylko najważniejsze. O jeszcze jednym
jednak nie mogę nie powiedzieć. To wyzwanie najtrudniejsze i najważniejsze
jednocześnie, taki warunek „zerowy”. Chodzi oczywiście o ludzi. To ludzie
zmieniają świat. Unia Europejska potrzebuje odważnych, pełnych świeżych wizji i
marzeń i bardzo odważnych liderów. Z liderami łatwiej się trudzić, ale i pewniej
zdobywać szczyty.


 

Rok 2025. Mam
65 lat. Tak młodzi ludzie nie odchodzą jeszcze na emeryturę. Pewnie jestem
doradcą w jakimś banku. Mój pierwszy syn, dziś 25-cio latek, informatyk
pracujący w Polsce w Hinduskiej firmie, w 2025 roku jako europejski komisarz
ds. informatycznej cyfryzacji regionów zaniedbanych, leci do Mińska z
Prezydentem Unii Europejskiej na spotkanie z Prezydentem Chin w sprawie
transferu nowoczesnych technologii z Europejskiego Instytutu Technologicznego
do chińskich uniwersytetów. Dlaczego do Mińska? Bo właśnie Białoruś pełni
prezydencję w Unii Europejskiej.


 

Kazimierz
Marcinkiewicz Kto okaże się
przywódcą Europy


 

 


 

Zawsze
twierdziłem, że w dzisiejszym świecie kto nie idzie dynamicznie do przodu ten
się cofa. Unia Europejska stoi, a wiec się cofa. Niedawno opublikowane dane
udowadniają empirycznie to twierdzenie. świat nam ucieka. Przede wszystkim
gospodarka, ale także nauka czy kultura rozwijają się w globalnym świecie z
coraz większym tempem. Europa przestaje się liczyć, przestaje być globalnym
graczem, zaczyna być bogatym i ze względu na potrzeby ogromnym, ale jednak
coraz bardziej tylko rynkiem zbytu.


 

 


 

Powtarzam to co
wielokrotnie głosiłem, że nie wystarczy dziś zająć się jedynie zarządzaniem i
techniką usprawniającą podejmowanie decyzji w coraz większej, a mam nadzieję,
że w ciągu następnej dekady jeszcze większej Unii Europejskiej. Mniej powinno
nas interesować to jak podejmować decyzje o rozwoju, a więcej w jaki sposób
rozwijać kraje członkowskie i UE jako całość. W jaki sposób, jakimi
inicjatywami, działaniami przywrócić Europie, przecież Starej Europie należnej
jest, czołowe miejsce w globalnym świecie.


 

 


 

Świeżoćć
gospodarki


 

 


 

Nie ulega dla
mnie wątpliwości, że w europejskiej gospodarce potrzebny jest świeży powiew:
obniżenie kosztów pracy, otwarcie ciągle jeszcze zamkniętych lub tylko
częściowo otwartych wszystkich pozostałych rynków oraz zdjęcie biurokratycznych
obciążeń, w większości nakładach przez kraje narodowe, ale czasami także
obecnych w dyrektywach, a jakże w dyrektywach z poprzedniego wieku. Co to za
wolna gospodarka, wolny rynek w wspaniale rozwijającej się, a ciągle
perspektywicznej teleinformatyce, jeśli pomiędzy krajami UE nadal obowiązują
umowy roamingowe, nawet wewnątrz firm działających na wielu rynkach krajów
członkowskich? Na wniosek premiera Irlandii sprawa ta została zapisana w
konkluzji ubiegłorocznego majowego szczytu. I cisza. Słono płacimy, bo nasze
informacje krążą po Europie.


 

 


 

Łatwo wyobrazić
sobie co przyniosłoby Polsce przyspieszenie gospodarki w tzw. starych krajach
Unii. Dziś Polska gospodarka osiąga już 7% wzrostu gospodarczego. Zważywszy na
ciągle niską, poniżej 2% inflację jest to wynik porównywalny z wynikami
mniejszych krajów Europy Środkowej. Każde przyspieszenie gospodarcze w
Niemczech, a nawet Francji i Włoszech przekładać się będzie bezpośrednio na
szybsze i dłużej trwające przyspieszenie naszego wzrostu, choć już nie w takiej
skali jak w latach poprzednich.


 

 


 

Po pierwsze
nauka


 

 


 

W nauce
powiązanej z gospodarką niezbędne jest bezwzględne i natychmiastowe wdrożenie,
zupełnie dziś martwej "Strategii Lizbońskiej". Wzmocnienie
najlepszych europejskich uniwersytetów, powołanie Europejskiego Instytutu
Technologicznego między innymi we Wrocławiu i radykalne zwiększenie nakładów na
naukę może przywrócić dynamikę rozwoju nowoczesnych technologii. Gdyby połowę
środków jakie przeznacza się na rozbudowę drogiej, ogromnej w swych rozmiarach
infrastruktury energetycznej, zwłaszcza gazowej i naftowej, skierować na
badania dotyczące nowych technologii pozyskiwania energii, na przykład z węgla
pewnie mielibyśmy już w Europie problem gospodarczy, a częściowo i polityczny
rozwiązany.


 

 


 

W
międzynarodowej pozycji Europy niezbędne jest ożywienie działań krajów
członkowskich w NATO, tak by znów stało się podstawowym podmiotem gwarancji
bezpieczeństwa, ułożenie partnerskich stosunków ze Stanami Zjednoczonymi oraz
podjęcie aktywnej polityki w celu długofalowego rozwiązania problemów na
Bliskim Wschodzie. Łatwo udowodnić tezę, że należyta współpraca silnej Europy z
USA doprowadzić mogłaby do lepszych decyzji dotyczących np Iraku.
Konkluzja - UE ponosi także odpowiedzialność za tę, zbyt pochopnie podjętą
decyzję, a nawet za ciągle zbyt konfliktową sytuację. Umywanie rąk nie prowadzi
do niczego.


 

 


 

Nie lubię
technikaliów


 

 


 

To tylko kilka
przykładów spraw, które dotyczą drugiego ważnego kroku jaki powinna podjąć
Europa. Nie ma rozwoju bez wytyczania celów i wskazywania drogi ich osiągania,
wizja jest najważniejsza, bez niej nikt nie osiągnął sukcesu. Taka aktywna
polityka, działająca skutecznie na globalnym, politycznym i gospodarczym rynku,
uzyska większą aprobatę społeczną. Co więcej przyniesie każdemu europejczykowi wymierne
korzyści. Taka podstawowa dyskusja, dotycząca wizji Europy ciągle toczy się w
Unii Europejskiej na marginesie pełnej emocji dyskusji o technice rządzenia.
Nie można jednak dłużej udawać, robiłem to dotychczas, że strasznie trudno,
jeśli nie niemożliwe, jest wykonanie drugiego kroku bez pierwszego. Może
dlatego Angela Merkel podjęła się niełatwego zadania doprowadzenia do
skutecznej decyzji dotyczącej tzw. konstytucji europejskiej.


 

 


 

Można
przypuszczać, że Kanclerz Niemiec uzyska wsparcie nowego prezydenta Francji, a
być może także przyzwolenie "starego" premiera Wielkiej Brytanii. Aby
"nowy-stary" traktat miał ręce i nogi, niezbędna jest aktywna
polityka Polski. Najdobitniej pokazał tę taktykę i do cna wykorzystał dla
Hiszpanii premier Aznar. Wyznaczanie celu i dążenie do niego skomplikowaną grą
kompromisów przynosi fantastyczne rezultaty. Wielki sukces Jerzego Buska
osiągnięty w Nicei, gdzie Polska otrzymała taką samą pozycję polityczną w UE
jak Hiszpania, mógł być osiągnięty dzięki pomocy, ale co ważniejsze dzięki
pozycji premiera Aznara.


 

 


 

Krótko i
treściwie


 

 


 

Jaki powinien
być "nowy- stary" traktat. Po pierwsze krótki. Taki, który można
swobodnie przeczytać i zrozumieć, który zawiera podstawowe wartości i zasady
postępowania. Niezbędne jest przypomnienie korzeni, tradycji chrześcijańskich z
jakich wyrasta nasz kontynent i każde państwo z osobna. Jeśli tworzy się
cokolwiek ukrywając lub bojąc się prawdy, powstaje rzecz bez wartości.
Konieczne jest wpisanie solidarności europejskiej w energetyce. Nasza
propozycja sprzed roku, zmodyfikowana do potrzeb UE, a więc w kształcie w jakim
powstała "jeden za wszystkich wszyscy za jednego" jest ciągle i coraz
bardziej aktualna.


 

 


 

Zapewne
niezbędne jest znalezienie kompromisowej propozycji liczenia głosów, a więc i
sposobów podejmowania decyzji. Moim zdaniem propozycja pośrednia, pomiędzy
"Niceą a śmiercią" będzie do zaakceptowania przez wszystkich. Dalej
warto rozważyć zmniejszenie liczby komisarzy. Ogromne podmioty gospodarcze
wymagają 8 - 12 szefów i podobnej liczby zastępców. Ułożenie takiego
zarządu poprzez dobranie się niejako udziałami, czyli siłą głosów,
poszczególnych krajów i wewnętrzna rotacja komisarzy i ich zastępców, podobnie
jak w EBOiR, prowadziłoby do usprawnienia działania Komisji Europejskiej. Być
może wzmocnienie pozycji Komisarza UE, czy jak kto woli Prezydenta UE mogłoby
być osiągnięte poprzez powierzenie mu prowadzenia Rady UE i reprezentowanie
Unii na zewnątrz. Spotkania poszczególnych komisji ministerialnych oraz szczyty
UE nadal mogłyby odbywać się w kolejnych krajach cyklicznie.


 

 


 

Do dyskusji, do
roboty


 

 


 

Najtrudniejsza
wydaje się sprawa tzw. ministra spraw zagranicznych Unii Europejskiej, bo i
takie, najtrudniejsze są sprawy stosunków, w tym niestety konfliktów
międzynarodowych. Może więc podjęcie, także w tym względzie reprezentowania UE
przez Komisarza i bieżące, bezpośrednie działanie poprzez jednego z zastępców
byłoby rozwiązaniem najbardziej bezpiecznym. W sposób naturalny, ale i bardzo
silny wzmacniałoby to pozycję Komisarza, wzmagało radykalnie także jego
odpowiedzialność, ale również urealniało kontrolę poszczególnych państw
narodowych. Pozycja Komisarza wybieranego przez wszystkich szefów państw i na
co dzień działającego w ich imieniu i według nadanego przez nich mandatu byłaby
pozycją najbardziej poddającą się kontroli wewnątrz Unii, a jednocześnie bardzo
silną na zewnątrz. Działania tak bogato wyposażonego Komisarza byłyby dużo
bardziej publiczne, niż "skrycie", dyplomatycznie poruszającego się
ministra.


 

 


 

Unię Europejską
czeka ciężka praca. Jestem przekonany, że Angela Merkel pracy tej podoła. Z
naszą pomocą wykona to sprawniej i lepiej. W ten sposób odbudujemy też należną
nam pozycję międzynarodową, co z kolei wykorzystamy do realizacji naszych
narodowych i państwowych celów. Warto uczestniczyć w zmienianiu rzeczywistości
na lepsze. Jakaż jest inna rola polityków, jeśli właśnie nie taka -
zmieniać świat dookoła dla dobra wspólnego.


 

 


 

Kazimierz Marcinkiewicz